christina:P/kryśka |
Wysłany: Pon 4:33, 06 Lis 2006 Temat postu: [color=green]MOC JEST ZE MNĄ[/color] |
|
Jest godzina 2:48 .
Ostatkiem sił zdołałam się doczołgać do komputera i po kilku minutach znalazłam się tutaj(łe ale się rymuje.to nie specjalnie.żeby nie było)Kontynuując, nie wiem czy to instynktownie wykonywałam kolejne kliknięcia myszką i kolejne rąbanie w klawiature ale skoro tu jestem to znaczy że tak było co nie zmienia faktu że nie przypominam sobie jak się tu dostałam.Jest to zapewne efekt wycieńczenia mojego organizmu po wielogodzinnej, żmudnej ale jakże satysfakcjonującej pracy.
Oczy mam tak zlepione że mogłoby się wydawać iż to pająk utkał sobie na mych rzęsach sieć, by chwytać kolejne bezbronne ofiary w postaci muszek owocówek, wciąż pchających się do mych oczu jak zaraza.To wina tego nadgryzionego jabłka, o którym zapomniałam już w zeszłym tygodniu(upsss...).
Tak więc siedzę tu i jestem naprawdę szczęśliwa, gdyż po ostatnich kilku godzinach walki udało mi się pokonać mego przebiegłego wroga.Tym wrogiem był WOSK, który obierając podstępną taktykę niepostrzeżenie rozpłaszczył się, niczym roztarte na ścianie smarki mojej 4-letniej kuzynki, po powierzchni nieskazitelnej , szklanej ławy ustawionej po środku salonu mojego domu.
Może troche przesadzam ale to wszystko wina tych glupich ciastek.
Na talerzu obok zdradzieckiej świeczki leżało kilka połamanych przez wyżej wymienioną kuzynkę wypieków.Ja chciałam tylko wyciągnąć z paczki obok leżącej jedno ciasteczko w całości.
Nawet nie wiem jak to się stało...TRACH!!!Świeczka się przewróciła, tym samym rozpryskując całą swoją płynną zawartość po ławie.Dobrze, że kilka sekund przed katastrofą zgasiłam ją(przynajmniej w tej kwestii instynkt mnie nie zawiódł inaczej przyszłabym do szkoły z przyjaranymi włosami i w dziurawym swetrze bo nawet nie zdążyłabym sie otrząsnąć z szoku).
Prawie nie panikując zabrałam się do intensywnego myślenia:"kurwa...co ja zrobię...?!", w czym skutecznie przeszkadzali mi goście rodziców, którzy zawzięcie dyskutowali na temat sposobu, w jakim rodzice uśmiercą swoją jedyną córkę za ten haniebny czyn.
Na szczęście skończyło się na głupich spojrzeniach, docinkach odnoszących się do stanu mojego mózgu i spekulacjach nad tym, czy z niego korzystam oraz karze w postaci własnoręcznego usuwania wrednego wosku.
Po wyjściu wszystkich członków rodziny, za wyjątkiem mego wiecznie nienasyconego żarciem kota, który i tak mi nie przeszkadzał(miał lepsze zajęcie niż wkurzanie wszystkich swoim uporczywym "MIAAAAAAAAU"z pyszczkiem ułozonym w minkę "no co.głodny jestem."-mianowicie leżał sobie na fotelu, tyłem do kominka ogrzewając sobie swój tłusty, włochaty tyłek)zaczęłam poszukiwania ratunku-narzędzia pomocy.Do tej odpowiedzialnej roli wybrałam drewnianą łopatkę mamy służącą do przewracania naleśników i moje piękne paznokcie, które okzały się bardzo przydatne.To właśnie nimi skrobałam przez ok. 3,5 h w przerwach właczjąc łopatkę.
Moja męka nie poszła na marne(nie licząc pokapanej w. kanapy ale o tym w następnym poście ... )Dzięki własnej zawziętości i uporczywemu dążeniu do celu pokonałam głupi wosk a przy okazji nauczyłam się madrego korzystania z zasady ograniczonego zaufania w obecności jakichkolwiek ciastek.Wam też to polecam.Nie dajcie się zwieść!Ciastka i świeczki z niezaschniętym woskiem to podstęp.Jeszcze nie wiem czyj ale się dowiem.Zobaczycie:)
Niech żyje ściereczka z mikrofibry!!! Niech żyje Ajaks z formułą odtłuszczającą!!![/b] |
|